2014-11-14
Data dodania: 2014-11-14
Po pracy jak zwykle - na budowę - obejrzeć co się dzieje... i się dzieje. Dwóch młodych z ekipy ciesielskiej robi rzeczy niesamowite - i to w jakim tempie !!!. Struktonit - dokończony, rynny - zamontowane, połowa dachu budynku mieszkalnego - (prawie) skończona (daliby radę skończyć - gdyby nie fakt, że ciemnieje przed 16). No i ta forma - oni łażą po tym dachu jak małpy (bez obrazy). Całkowicie wyprostowani, noszą sobie po 3 dachówki - radośnie brykają z dołu do góry i nazad :-) Układanie dachówek - banalne - jak układanie klocków lego (po wcześniejszym dobrym rozmieszczeniu łat). Mocowanie dachówek "drucikami" - też pestka (sam próbowałem po wgramoleniu się na dach... gorzej było z niego zleźć :-). Oczywiście jak na każdym etapie budowy - pojawiają się plusy "dodatnie" i "ujemne". Z tych "ujemnych" odkryłem brak możliwości bezbolesnego odprowadzenia wody z rynny usytuowanej nad tarasem... Lej rynny (jak wszystkie inne) został usytuowany przy narożniku budynku - tylko że jest on "opasany" na dole tarasem. Rozwiązanie: (1) prucie betonu tarasu, (2) schowanie rury w ocieplenie, (3) przeniesienie leja. Szybka decyzja - wersja 3 - rura zostanie przesunięta bardziej na środek budynku i poprawione zostaną mocowania rynny, żeby zachować odpowiednie spadki. Ciąg dalszy - od poniedziałku...